Pamięci błogosławionych braci Grelewskich

Aktualności

Oto zbliża się chwila, w której świętować będziemy jubileusz 80-lecia istnienia naszej parafii. W najbliższą niedzielę, na uroczystej Mszy Świętej ku czci świętego Andrzeja Boboli pokłonimy się relikwiom naszego patrona, dziękując za jego wstawiennictwo. Wspaniała rocznica skłania nas do refleksji i zadumy nad własną przeszłością. Gdy doświadczeni koszmarem wojny mieszkańcy Dwikóz i sąsiednich miejscowości zaczynali gromadzić się w nowo zbudowanym, niewielkim kościele, w niemieckim obozie koncentracyjnym w Dachau męczeńską śmierć ponosili synowie naszej ziemi – błogosławieni księża Stefan i Kazimierz Grelewscy. Szczególnie śmierć starszego z braci, Stefana – zbiega się czasowo z rozpoczęciem funkcjonowania naszej parafii. Opatrzność Boża w dziwny sposób połączyła oba te wydarzenia. Stanowi to okazję to przybliżenia jego postaci, dokładnie w dniu, w którym przed osiemdziesięciu laty dostąpił palmy męczeństwa.

Błogosławiony ksiądz Stefan Grelewski przyszedł na świat 3 lipca 1898 roku w Dwikozach, w rodzinie Michała i Eurfozyny z Jarzynów. Miał dwóch braci, starszego Mariana (ur. 1894) oraz młodszego Kazimierza (ur. 1907). Został ochrzczony w kościele w Górach Wysokich, tam też ukończył szkołę powszechną. Kontynuował edukację w sandomierskim Progimnazjum (obecne Collegium Gostomianum), a następnie w Gimnazjum w Lubartowie. Wcześnie odkrył w sobie powołanie do kapłaństwa, wstępując w wieku 18 lat do Seminarium Duchownego w Sandomierzu. Oczami młodego człowieka oglądał krwawe wydarzenia pierwszej wojny światowej oraz odrodzenie naszej państwowości po półtorawiekowej niewoli. Jako wybitnie uzdolniony seminarzysta został skierowany na Wydział Prawa Kanonicznego Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Dał się poznać jako kleryk „bardzo energiczny i niesłychanie ruchliwy, znakomity organizator i mówca”. Był gorącym patriotą. Gdy w 1920 roku nasza niepodległość stała się zagrożona, zawiesił swoje studia i udał się na Górny Śląsk, gdzie jako komisarz plebiscytowy zabiegał o przynależność tej dzielnicy do Polski. Istnieją przypuszczenia, że mógł wziąć udział w II powstaniu śląskim, co sugerował jego seminaryjny kolega, a późniejszy biskup sandomierski Franciszek Jop.

Gdy zakończyły się zmagania wojenne, Stefan przyjął święcenia kapłańskie – miało to miejsce 12 października 1921 roku w sandomierskiej Katedrze. Po święceniach został skierowany do francuskiego Strasburga na studia doktoranckie. Ukończył je w 1924 roku, otrzymując tytuł doktora prawa kanonicznego. Podczas pobytu we Francji pracował duszpastersko w ośrodkach robotniczej emigracji polskiej, zwłaszcza górników. Po powrocie do kraju podejmował działalność społeczną, by następnie objąć stanowisko prefekta i wychowawcy szkół powszechnych w Radomiu (położonym wówczas w diecezji sandomierskiej). Angażował się w obowiązki duszpasterskie, był współorganizatorem pierwszego w naszej diecezji Kongresu Eucharystycznego. Udzielał się jako dziennikarz, publikując zarówno w lokalnej prasie katolickiej, jak i w tytułach o ogólnopolskim zasięgu. Doskonała znajomość języka niemieckiego i francuskiego umożliwiła mu tłumaczenie na język polski dzieł teologów zachodnioeuropejskich. Sam również był autorem wielu publikacji o charakterze naukowym. Uchodził za najwybitniejszego znawcę wyznań i sekt religijnych w ówczesnej Polsce. Przykładem swojego kapłaństwa zainspirował młodszego brata, który także wstąpił na seminaryjną drogę. Kazimierz otrzymał święcenia kapłańskie w roku 1929 roku, i zasłynął jako znakomity katecheta. Bracia w wolnych chwilach odwiedzali swoich bliskich w Dwikozach. Ich życie miało niebawem znaleźć tragiczne zwieńczenie…

Wybuch wojny we wrześniu 1939 roku zastał Stefana i Kazimierza w Radomiu. Rozpoczęły się prześladowania i deportacje. Terror niemieckiego okupanta wymierzony był przede wszystkim w nauczycieli, duchowieństwo, ludzi zaangażowanych w działalność niepodległościową. W tym tragicznym okresie bracia Grelewscy podejmowali się inicjatyw charytatywnych, prowadzili tajne nauczanie młodzieży, opiekowali się sierotami, spełniali swoje kapłańskie obowiązki przez odprawianie Mszy Świętych, spowiadanie i wygłaszanie kazań. Ich aktywność nie uszła uwadze okupantowi. Zostali aresztowani w styczniu 1941 roku i poddani torturom.

W najtrudniejszych doświadczeniach nie sprzeniewierzyli się swojemu kapłaństwu ani nie wyrzekli się swojej miłości do Ojczyzny. Po intensywnym śledztwie zostali przetransportowani do obozu Auschwitz-Birkenau, a następnie do obozu koncentracyjnego w Dachau (w pobliżu Monachium). Otrzymali tam swoje numery obozowe (Kazimierz 25280, Stefan 25281). W atmosferze powszechnej beznadziei i bluźnierstwa względem Boga próbowali podtrzymywać współwięźniów na duchu. Urągające człowieczeństwu warunki, które panowały w obozie śmierci nadwyrężyły ich zdrowie. Głód i wycieńczenie szczególnie dotknęły Stefana i umieszczony został na wydziale gruźliczym. Zaopatrzony świętymi sakramentami przez swojego brata i współwięźnia, skonał na jego rękach w dniu 9 maja 1941 roku. Wiadomość o śmierci Stefana udało się dostarczyć do rodziny w kraju. Księdzu Kazimierzowi dane było znosić nieludzkie cierpienia kilka miesięcy dłużej. Poniósł on męczeńską śmierć – według relacji świadków powieszony – 9 stycznia 1942 roku. Swoich oprawców miał błogosławić słowami: „Kochajcie Pana Boga!”. Stęskniona matka długo wyczekiwała powrotu do domu najmłodszego syna, niepewna jego obozowych losów. Jej matczyne serce już nigdy nie zaznało ukojenia. Zmarła w 1948 roku.

Szczególny przykład heroicznej wiary braci Grelewskich nie popadł w zapomnienie. Nieliczni ze współwięźniów, którzy doczekali końca wojny, złożyli obszerne zeznania, które przyczyniły się do wyniesienia ich do chwały ołtarzy. Błogosławieni bracia Stefan i Kazimierz Grelewscy zostali beatyfikowani w gronie 108 polskich męczenników II wojny światowej przez papieża Jana Pawła II dnia 13 czerwca 1999 roku. Ich liturgiczne wspomnienie przypada na 12 czerwca. Zupełnie niespodziewany epilog dotyczący starszego z braci-męczenników nastąpił zaledwie dwa lata temu. Lokalne stowarzyszenie działające w Dachau odnalazło miejsce pochówku czterech polskich księży katolickich. Na liście z odnalezionymi prochami obozowych więźniów ustalono m.in. nazwisko księdza Stefana Grelewskiego. Boska interwencja sprawiła, że doczesne szczątki błogosławionego męczennika nie zostały zupełnie zniszczone przez wrogów Kościoła. Spoczywają obecnie na cmentarzu Perlacher Forst w Monachium.

Czego uczy nas przykład życia i męczeństwa błogosławionych braci Grelewskich? Nie sposób zliczyć wszystkich inicjatyw, których się podjęli. Ochoczo poświęcili się na służbę Panu Bogu jako kapłani Diecezji Sandomierskiej. Nasze myśli szczególnie kierują się ku postaci błogosławionego Stefana, którego wspominamy w osiemdziesiątą rocznicę jego narodzin dla nieba. Dane mu było poznać chyba wszystkie możliwe odcienie kapłaństwa. Jego wierność powołaniu może inspirować osoby duchowne. Jako gorliwy katecheta może być patronem dla młodzieży, podobnie jak błogosławiony Kazimierz. Stanowi wzór patrioty, który w równym stopniu dochował wierności Bogu i Ojczyźnie. Może być patronem nauczycieli, wpajających w swoich uczniów najszlachetniejsze wartości. Stykał się z ludźmi wszystkich stanów. Znał dobrze trud ludzi pracujących i niepewnych jutra, narażających swe życie, aby zapewnić utrzymanie swoim rodzinom. Dobrze spożytkował otrzymane przez Boga talenty, a jego publikacje naukowe do dziś posiadają dużą wartość. Zrządzeniem Opatrzności zakończył swe pracowite życie w obozie koncentracyjnym. Nawet tu nie zaprzestał noszenia ewangelicznej pociechy ludziom pogrążonym w rozpaczy, tym, którzy pozbawieni byli wszelkiej nadziei. Jego dzieło w nieludzkich warunkach kontynuował brat Kazimierz. Gdy prześladowcy przystąpili do jego zgładzenia, przebaczył im na wzór swojego Boskiego Mistrza…

Błogosławieni bracia Grelewscy uczą nas więc pełnego oddania się woli Bożej. Stoją przed nami w purpurze męczeństwa i wielkiej chwale. Wierzymy, że otaczają swoją szczególną troską naszą parafię i ziemię, na której wzrastali. Cieszymy się, że zostali upamiętnieni w naszej świątyni w postaci obrazów i kamiennej tablicy. Chcemy, aby wraz z naszymi świętymi patronami orędowali za nami u Boga, zwłaszcza w obecnych niespokojnych czasach. Zatem niech przykład ich heroicznego życia pobudza nas do stawania się jeszcze lepszymi wyznawcami Chrystusa, w przededniu wielkiego parafialnego święta.

Wojciech Polak