Rekolekcje adwentowe – ze św. Matką Teresą z Kalkuty

Aktualności

„Nie możemy stanąć w obecności Bożej , jeśli nie narzucimy sobie wewnętrznej i zewnętrznej ciszy. Musimy przywyknąć do bezruchu duszy, oczu, języka……”
Św. Matka Teresa z Kalkuty

Za nami już czwarta niedziela adwentu. Na pewno wielu z nas potwierdzi, że czas płynie nieubłagalnie szybko, z biegiem lat jakby się rozpędzał… Coraz rzadziej zdarzają nam się chwile, kiedy on łaskawie zwalnia. Coraz szybciej i szybciej, wszystko wokół gna na oślep. Mijają dni, miesiące a czas nieodwracalnie ucieka przez palce… Co zatem zrobić, aby we właściwy sposób go wykorzystać? By nie przegapić ani jednej cennej chwili, by nie żałować żadnej straconej minuty…

Na te pytania odpowiedź przyniosły nam tegoroczne Rekolekcje Adwentowe, które poprowadził ks. Michał Szawan.

Za bohaterkę nauk, ksiądz rekolekcjonista wybrał Matkę Teresę z Kalkuty. To postać tej świętej towarzyszyła naszym trzydniowym rozważaniom. Ksiądz Michał w bardzo prosty i czytelny sposób przekazał nam pewne zasady, którymi na co dzień kierowała się ta niezwykła misjonarka miłości. Są to: CISZA, MODLITWA, WIARA, MIŁOŚĆ, SŁUŻBA I POKÓJ SERCA. Żadne z tych pojęć nie jest nam przecież obce, wszystkie te słowa wypowiadaliśmy wiele razy oraz stale staramy się wcielać je w życie… Jednak prawdziwy sens mają one wtedy, kiedy zachowamy tę przedstawiona powyżej kolejność. Matka Teresa uważała, że wszystkie duchowe zmiany zaczynają się w naszym życiu od ciszy…… Chyba nie przypadkowo tegoroczne rekolekcje zaczęliśmy właśnie od ciszy w sakramencie pokuty i pojednania, od stanięcia w prawdzie wobec wszystkich naszych słabości przed miłosiernym Bogiem. Z tego rodzi się kolejny punkt, czyli modlitwa… To przez cisze i tę duchowa i tę zewnętrzną stajemy bliżej Boga, pragniemy Jego obecności. Ks. Michał podkreślał, że Matka Teresa siłę do swojej niezwykle trudnej misji czerpała z wielogodzinnych osobistych spotkań z Jezusem Eucharystycznym ( nawet kosztem snu). Wzorując się na świętej i my będziemy zdolni do wypełniania dzieł miłosierdzia, kiedy będziemy prowadzić głębokie życie modlitwy i słuchania Słowa Bożego. Nie jest ważne, jak długo się modlimy czy jaką postawę przyjmiemy, lecz sama otwartość naszego serca na rozmowę z Bogiem. Rozważania o modlitwie ks. Rekolekcjonista zakończył następująco: „Nie należy przerywać swoich zajęć i pracy, aby się modlić, potrzeba tak pracować, aby wykonywany przez nas trud był naszą modlitwą….” Na modlitwę będziemy mieć tyle czasu, ile sami wygospodarujemy, a dobra modlitwa to wpuszczenie Boga do wszystkich swoich spraw i wyrażenie zgody na urzeczywistnienie Jego woli w naszym życiu, pomimo że czasem być może konieczne będzie ewangeliczne „powywracanie stołów”. To zupełnie logiczne, że spełniwszy dwa pierwsze punkty pogłębia się i rozwija nasza wiara. Owocem zaś dobrze przeżytej ciszy i modlitwy oraz trwania w wierze jest miłość. Jeżeli prawdziwie kochamy Boga, to miłość do drugiego człowieka urzeczywistni się sama. Matka Teresa każdego dnia realizowała ewangeliczne przykazanie miłości poprzez bycie z drugim człowiekiem, pochylenie się nad ubóstwem, opiekę nad chorymi, nakarmienie głodnych, poświęcenie czasu na rozmowę, dobre słowo, miły gest i zwykły, szczery uśmiech – który, jak mówiła „pozwala mi iść dalej”. Nie trudno się domyśleć, że z tak pojmowanej miłości wynika służba wobec drugiego człowieka, czyli pragnienie dobra pod względem materialnym, a przede wszystkim duchowym. Służba to spieszenie z pomocą, wynikającą nie z tego, że „tak trzeba”, lecz z tego, że się po prostu kocha.

Na tej ostatniej prostej przed przeżywaniem Świąt Narodzenia Pańskiego, warto by każdy z nas postawił sobie pytanie o ciszę w swoim życiu, o modlitwę która z niej wynika, o miłość, która się w nich rodzi. Czy to przedkłada się na bezinteresowną pomoc, wobec innych? Jeśli tak, to pokój serca mamy zagwarantowany. To znak, że właściwie wykorzystaliśmy ten czas adwentu. A nawet jeśli nie, to jeszcze nic straconego. Matka Teresa kiedyś wypowiedziała takie słowa: „Wczoraj minęło. Jutro nie nadeszło. Mamy tylko dziś. Zaczynajmy!” Nie ma złego czasu, na to, by zmieniać się na lepsze.

W naszej świątyni zapłonęły już wszystkie z czterech adwentowych świec. Niechaj te płomienie staną się dla nas symbolem światła rozpraszającego ciemności naszej codzienności, naszych zawiłych relacji, życiowych dróg. Niechaj w każdym z nas zatli się choćby najmniejszy płomień nadziei, a modlitwa Kościoła pomaga odczuć nam bliskość Boga, byśmy dostąpili łaski prawdziwie radosnego spotkania z Nowonarodzonym Panem i ze wspomnianym już pokojem serca oczekiwali na powtórne Jego przyjście.

Księdzu Michałowi składamy serdeczne Bóg zapłać za wygłoszone do nas słowo, za posługę w konfesjonale oraz za wybór tej właśnie bohaterki tegorocznych nauk – Matki Teresy z Kalkuty, od której tak pięknie możemy nauczyć się kochać Boga i bliźniego.

Joanna Główka