„Różaniec modlitwą wyobraźni i serca” (Ks. Jan Twardowski)

Aktualności

Powstanie modlitwy różańcowej zawdzięczamy świętemu Dominikowi, żyjącemu w XIII w. Wspomniany twórca i założyciel zakonu kaznodziejskiego wraz ze swymi współbraćmi wzywali wiernych do odmawiania różańca, gdy Kościół przeżywał trudne chwile z powodu szerzenia się herezji. Ten rodzaj rozmowy i zjednoczenia z Panem Bogiem bardzo szybko zyskał – dziś powiedzielibyśmy – dużą popularność. Różaniec od wiek wieków dawał wiernym poczucie zjednoczenia, gdyż najczęściej odmawiany był we wspólnocie. Modlitwa ta od początku swego istnienia budziła świadomą wiarę wśród ludzi zarówno prostych jak i wykształconych elit.

Wielki artysta epoki renesansu – Michał Anioł musiał doświadczyć ogromu owoców płynących ·z tej modlitwy, skoro na jednym z najsłynniejszych swoich fresków „Sąd Ostateczny” tuż obok Maryi przedstawił anioła, który wyciąga za pomocą różańca dusze ludzkie z przepaści. Za pomocą tej metafory artysta ukazał niezwykłą funkcję zbawczą tej modlitwy, a zarazem zaświadczył o wierze w pośrednictwo zbawcze Maryi. Można powiedzieć, że Michał Anioł znakomicie oddał w tym fresku odwieczną prawdę Kościoła, iż Maryja jest jedynym mostem między Bogiem a ludźmi. Ten element to dowód na to, iż ludzie epoki odrodzenia doświadczali naocznie wielu łask oraz Bożej pomocy i wsparcia dzięki modlitwie różańcowej, która dawała im możliwość bycia w stałym kontakcie z Bogiem i nieustannego wracania do Niego myślą.

Także dziś różaniec naprawdę wyciąga, jeśli my na poważnie wciągniemy się w niego. Wyciąga nas  z różnych trudności i problemów; z zawiłości naszych życiowych ścieżek, z nałogów, egoizmu, pychy…. I zwykle wpada nam w ręce, kiedy wszystko inne z nich wypada – kiedy brakuje zdrowia, pieniędzy, czasu, gdy rozpada się kiedyś szczęśliwa rodzina…. Parafrazując słowa ks. J. Kwiatkowskiego, bierzemy go w dłonie, kiedy tyle chciałoby się Panu Bogu powiedzieć, a na wszystko brakuje słów.

Na pierwszy rzut oka, różaniec wydaje się być monotonny, zbyt mechaniczny i nużący, by nie powiedzieć nudny. A osoby sceptyczne nazywają go „klepaniem zdrowasiek”. Jednak tych, którzy odkryli jego istotę różaniec potrafi wyprowadzić na głębiny wiary, staje się „modlitwą wyobraźni i serca”. Rozpoczyna się właśnie wyznaniem wiary, bo to ona jest początkiem i podstawą naszej relacji z Bogiem. Kolejnym elementem jest Modlitwa Pańska, której nauczył nas sam Jezus, dając obietnicę uzyskania za jej sprawą wszelkich łask, o które w imię Jego będziemy wypraszać. Następnie każda cząstka różańca to 10-krotne wołanie do Maryi – naszej ukochanej Matki, Pocieszycielki i najlepszej Orędowniczki. W jednej modlitwie najpierw witamy Ją jednym z najpiękniejszych pozdrowień, tym samym, które usłyszała od Archanioła Gabriela; a następnie pokornie ją prosimy, by modliła się za nami zarówno podczas naszej ziemskiej wędrówki, jak i w momencie śmierci. Ale różaniec to nie tylko odmawianie wspomnianych modlitw. To rozważanie, zamyślenie się nad życiem Jezusa, Maryi i św. Józefa. To trochę taka „Ewangelia w pigułce”. Każda z tajemnic budzi naszą wyobraźnię. Odmawiając kolejne „ Zdrowaś Mario…..” myślimy o życiu świętej Rodziny, pragniemy być świadkami tych wszystkich wydarzeń, które dokonały przełomu w dziejach ludzkości. Chcemy być z Maryją, kiedy pokornie i ufnie zgodziła się zostać Matką naszego Zbawcy, kiedy przyszedł czas narodzenia. Chcemy towarzyszyć Jej i św. Józefowi, gdy ich serce przeszył strach, kiedy Jezus zaginął w świątyni i potem, kiedy dorastał, nauczał, dokonał pierwszego cudu, kiedy został fałszywie oskarżony, cierpiał i umarł; aż w końcu, gdy przezwyciężył śmierć i wstąpił do nieba. Pragniemy z całego serca wejść i zjednoczyć się z tymi tajemnicami. Zresztą, czy nie są to też nasze tajemnice? Życie wypełnione zwykłą codziennością, i szczególnymi zdarzeniami, chwile radości oraz momenty smutku i cierpienia, cieszenie się zaufaniem ludzi a innym razem pustka i osamotnienie…. Dlatego różaniec jest właśnie modlitwą serca; modlitwą, która budzi serce do kochania, współczucia, do pokory i pokuty; jest modlitwą, która zmienia człowieka od wewnątrz a nie powierzchownie. Ludzi o twardych sercach czyni miłosiernymi, leniwych – pracowitymi a wątpiącym przynosi wiarę i nadzieję.

Dziś obserwujemy przekonanie wielu środowisk o potędze ludzkiego umysłu, a jednocześnie jesteśmy zagubieni w świecie stworzonej przez niego technologii i coraz bardziej pozbawieni umiejętności budowania więzi. Warto za św. Dominikiem wzywać do tej prostej, a tak potężnej modlitwy, która w niczym nie straciła swej aktualności i mocy działania. I choć Kościół w swym ogromnym dorobku posiada tak wielu wybitnych uczonych, stworzył akademie i uniwersytety oraz wydał niezliczoną liczbę dzieł teologicznych, to jednoczenie w walce ze wszystkimi błędami ludzkiego rozumu, tak gorąco poleca tę najprostszą modlitwę wyobraźni i serca.

Joanna Główka